Autor |
Wiadomość |
Anerjotardder98 |
|
|
Sirroflalot |
|
|
Blubb |
|
|
Aberter |
|
|
Ertard44 |
|
|
Tinka |
|
|
Adenceha4 |
|
|
mańka |
Wysłany: Śro 21:17, 24 Sty 2007 Temat postu: |
|
ach Pyrston;D
ty zawsze i wszędzie jestś;p |
|
|
Preston |
Wysłany: Śro 0:19, 24 Sty 2007 Temat postu: |
|
I znowu historia w której brałem udział |
|
|
mańka |
Wysłany: Śro 18:28, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
a ty Krzysiu juz na całego od nas odszedłeś? =( szkoda, ale żałuj, bo w tym roku mam nadzieje że będzie wspaniale;) |
|
|
Krzysiek - Drelich |
Wysłany: Nie 21:46, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
nom akcja była niezła ja pobiegłem po pomoc... kobiuecina miała dużo szczęścia... ale jednego nie zapomne nigdy... jak adaś krzykną
,, Może to kosmici '' wszyscy pękaliśmy ze śmiechu... ale później już nie było tak wesoło pozdro dla całego ZHP w którym zostawiłem po sobie mały bo mały ale mam nadzieje że miły ślad .... POZDRO !!! |
|
|
mańka |
Wysłany: Wto 21:30, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
zapomniałeś dodać że potem moja mama siedxziała z nią w rowie i do niej gadała cały czas! |
|
|
Zastępowy |
Wysłany: Wto 19:47, 10 Paź 2006 Temat postu: Ratunek żecia przez harcerzy. |
|
A więc tak.....
Kiedyś jak wracaliśmy ze zbiórki (godz 20:00) ciemno, staliśmy na przystanku byli w śród nas: Wiolka, Karol, Krzysio, Daniel, i ja.
I tak sobie staliśmy czekając na przystanek, śmiejąc się i cięszac że dziń miło upłyną w pewnej chwili usłyszeliśmy piśk, krzyk, latające światło.
Ja w pierwszym momencie pomyślałem że to ''kosmici'' ale jednak się pomyliłem-przestraszyliśmy się. Krzysio pobiegł po pomoc ponieważ pomyśleliśmy że to wypadek. Ja z danielem poszliśmy pierwi w strone tamtego miejsca a za nami Karol i Wiolka. W pewnej chwili zauważyliśmy że z krzaków wydobywa się jakaś postać, pierwsze stojażenia to pies i jakieś dziecko wyżucone z auta. Za chwilę zjawiła się pomoc, komendant przyjechał i nakierował auto na tamto miejsce. Była to kobieta która miala wypadek samochodowy, ledwo co wyczołgała się z bagna, była cała mokra. Komendant odrazu zareagował i zaczał udzielać pierwszej pomocy poszkodowanej (okrył ją kocem i nie ruszał ponieważ mogła miec coś złamane) następnie Daniej przyłączył się do pomocy komendantowi. Ja i reszta byliśmy oszołomieni tym co się wydażyło i staliśmy jak słupy. Potem zjawiła się karetka i policja (policiant spisał mnie jako głównego świadka). Potem wyjaśniło się, że ta kobiela jechała autem u na zakręcie wpadła w jakiś głaz i leciała autem w powietrzu i wylądowała w bagnie. Myślę, że gdyby nie to ż e wyszła z bagna i byśmy jej nie zauważyli to by umarła, uratowanie życia to może za mocne słowo ale tak naprwade było.
Do dzisiaj nie moge tego zapomnieć, i chyba już tego nidgy nie zapomnie. |
|
|